LKS Promyk Bolęcin - strona oficjalna

Dużo emocji przyniósł mecz ligowy z Korona Lgotą, chociaż pierwsza odsłona spotkania na to nie wskazywała. W 13 minucie meczu Kocot dośrodkowywał z rzutu wolnego co zakończyło się niecelnym strzałem głową. Kolejna akcja Promyka z 24 minuty została przeprowadzono prawą stroną boiska. Płaskie dośrodkowanie w pole karne przecięli obrońcy Korony. Po kilku chwilach zawrzało wśród kibiców. Kocot zdobył bramkę ale sędziowie dopatrzyli się w tej akcji pozycji spalonej. Do przerwy wynik bezbramkowy. Druga połowa przyniosła grad goli z obu stron. Strzelanie rozpoczęła Korona zadając dwa ciosy gospodarzom w 47 i 53 minucie spotkania. Druga z nich znowu podniosła ciśnienie zawodnikom i kibicom, ponieważ znowu sędziowie się nie popisali. Nie dopatrzyli się tym razem ewidentnej pozycji spalonej gracza Korony. Gdy wydawałoby się, że losy spotkania są już policzone Promyk wziął się za odrabianie strat. Sygnał do zmasowanych ataków dała składna akcja z 60 minuty zakończona strzałem przy prawym słupku bramki. Refleksem popisał się bramkarz ratując drużynę gości. 3 minuty później musiał już jednak wyciągnąć piłkę z bramki. Co prawda udało mu się obronić strzał Sieprawskiego ale przy dobitce Piegzy był już bezradny. Ataki Promyka nie ustawały czego skutkiem była bramka wyrównująca w 71 minucie. Promyk dalej atakował i wydawać by się mogło, że uda się wydrzeć zwycięstwo piłkarzom Korony. W 80 minucie niezdecydowanie obrońców Promyka zostało jednak wykorzystane i Korona znowu prowadziła. Nie na długo, bo Promyk już po minucie znowu wyrównał stan spotkania. Emocjonująca była końcówka meczu. 85 przyniosła prowadzenie dla Korony. Kolejny raz zawiodła obrona, a napastnicy Korony bezlitośnie to wykorzystali. W doliczonym czasie gry Promyk miał szanse na wyrównanie ale gości uratował słupek. W całym meczu nie zabrakło emocji, kontrowersyjnych decyzji oraz pięknych bramek. Wynik końcowy 3:4