LKS Promyk Bolęcin - strona oficjalna

W meczu szóstej kolejki Promyk Bolęcin pokonał Koronę Mętków 3:1. Początek spotkania nie wskazywał na przewagę gospodarzy, ponieważ przystąpili oni do meczu w dziesięcioosobowym składzie, w dodatku w linii pomocy zagrał drugi bramkarz. Promyk od początku spotkania, co oczywiste nastawił się na kontratak i okazało się to kluczem do sukcesu. W 22 minucie na strzał z "szesnastki" zdecydował się Wacławek, a piłka wpadła tuż obok słupka. Trzynaście minut później rzut wolny z około 35 metrów wykonywał Sieprawski. Uderzył "po długim rogu", bramkarz wybił piłkę w bok, a Wacławek strzałem głową z pierwszej piłki wpakował ją do siatki i swego rodzaju sensacja (bo jak inaczej nazwać skład Promyka w porównaniu do piłkarzy Korony) wisiała w powietrzu. Aktywny Wacławek mógł jeszcze przed przerwą skompletować hat-tricka, jednak w sytuacji sam na sam uderzył minimalnie obok słupka. Swoją szansę miał także Piotr Kwadrans, który z konieczności zagrał w polu. W dogodnej sytuacji jednak zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału i w ostateczności uderzył lekko, obok słupka. Po zmianie stron na boisku zrobiło się jeszcze bardziej dramatycznie. W 47. minucie Michał Wacławek został uderzony w twarz przez obrońcę gości, a po tym incydencie miał pretensje do rywala. W efekcie gracz Korony dostał czerwoną kartkę, a nasz napastnik obejrzał żółty kartonik. Niestety za chwile dopowiedział zawodnikowi co myśli o jego zachowaniu a sędzia pokazał mu za to drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. W ten oto sposób siły na boisku się zmniejszyły: Promyk - 9 zawodników, Korona - 10. Wraz z upływem czasu piłkarze Mętkowa swobodniej operowali piłką wykorzystując przewagę liczebną. W 71. minucie spotkania Kot sfaulował pomocnika gości około 20 metrów przed bramką. Sam poszkodowany uderzył piłkę z rzutu wolnego, a ta po ziemi wpadła tuż przy słupku do siatki. Zawodnicy Korony uwierzyli, że ten mecz można jeszcze wygrać i kilkakrotnie zagrozili bramce strzeżonej przez Malczyka, który spisywał się nienagannie. W 88. minucie Sieprawski przejął piłkę na środku boiska i minąwszy wysoko kryjącego obrońcę pognał z piłką sam na sam z bramkarzem, którego minął i wpakował piłkę do siatki. W tym momencie było jasne, że Mętków nie odbierze naszej drużynie zwycięstwa, które było tak bardzo potrzebne.