LKS Promyk Bolęcin - strona oficjalna

Mecz zaczął się z piętnastominutowym opóźnieniem - gospodarze czekali na skompletowanie składu i ostatecznie obie drużyny wyszły na murawę z kompletem zawodników. Pierwszą groźną okazję stworzył Promyk już w 5. minucie, kiedy Kocot uderzył z szesnastu metrów w słupek, a odbita piłka wylądowała w rękach bramkarza. Pięć minut później zobaczyliśmy już bramkę. Rzut z autu wykonywał Budnik, piłka wylądowała pod nogami Rogaczewskiego, a ten stojąc tyłem do bramki uderzył przy słupku nie dając szans bramkarzowi. W 32. minucie Budnik został powalony w polu karnym, a sędzia wskazał na jedenastkę. Do piłki podszedł Sabuda, uderzył mocno, ale bramkarz wyczuł jego intencję, odbił jednak piłkę na tyle lekko, że po dobitce mieliśmy 2:0. W 37. minucie piłka ponownie zatrzymała się na słupku, tym razem po strzale Rogaczewskiego zza pola karnego. Minutę przed końcem pierwszej połowy Sabuda wychodzący na czystą pozycję został sfaulowany przez Rożnawskiego, czego efektem była druga żółta kartka dla kapitana Nadwiślanki. Od początku drugiej połowy to gospodarze ruszyli do ataków, jednak po kilku minutach przewagi gospodarzy, do głosu zaczął dochodzić Promyk. W 76. minucie tuż przed polem karnym faulowany był nie kto inny jak Sabuda, chociaż wzbudziło to spore protesty u gospodarzy. Do piłki podszedł Kocot i pomimo interwencji bramkarza umieścił piłkę w siatce. W 80. minucie zobaczyliśmy ostatnią bramkę w meczu. Kot wykorzystał zbyt krótkie zagranie zawodnika Okleśnej do bramkarza i posłał piłkę do siatki. Swoje okazje mieli także T.Sieprawski (strzał z dystansu w poprzeczkę), debiutujący w pierwszej drużynie Głuszko (dwukrotnie w sytuacji sam na sam przegrał pojedynek z bramkarzem) oraz Kot, który raz uderzył z bliska w bramkarza, a raz trafił do bramki po dobitce strzału Lewarczyka, jednak arbiter odgwizdał pozycję spaloną.

• Komentarzy [0]
• czytano: [834]
• DO